Forum ART the FACT Strona Główna FAQ Użytkownicy Szukaj Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj Rejestracja
ART the FACT
Głos artystów amatorów i nie tylko...
 Tym razem proza... Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
!Gochie!




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: It's a kind of magic.
PostWysłany: Nie 14:37, 17 Wrz 2006 Powrót do góry

Obrót o 360 stopni


Kolejny stracony dzień, z życia poza kontrolą...

.

Wychodząc w nocy z mieszkania, tułając się uliczkami tego być może pięknego miasta, nie zwracam uwagi na nic. Nie warto.

Chodzę, chodząc, dla chodzenia samego wychodzę... jakby to jedynie sprawiało mi przyjemność, a może tak jest w istocie.

Ludzie zawsze dziwnie mi się przypatrywali, jakby chcieli z mojej fizjonomii wyczytać cały mój życiorys, a może to dlatego, że zawsze widywali mnie samą?

Czarny płaszcz i kaptur zawsze stwarzały pozorną iluzję bezpieczeństwa, dzięki temu jestem niedostępna dla ogółu. Odpowiada mi to, nawet bardzo.

Aż dziw pomyślec, że kiedyś było inaczej, że kiedyś byłam szczęśliwa, że biegalam po łąkach ubrana w kwiaty, że kochałam drugiego.

Pamiętam jak dziś jak to się zaczęło...

Wykorzystałeś moją nieświadomość, chwilę świeżego upojenia, z ukrycia robiłeś mi zdjęcia.

Pokazałeś mi je, oczywiście nie-osobiście. ( przyznam, że pieknie wyglądała zieleń w czarno-białym wydaniu...)

Na odwrocie fotografii napis:

" Przepraszam. Wolałbym osobiście. Tak wyszło. Zazdroszczę, tez chciałbym być tak pięknie szczęśliwy jak ty. Gdybyś miała czas, chęć i gest, odezwij się. Bezczelnie pozdrawiam."

I tu numer twego telefonu.

Oczywiście, że nie zadzwoniłam. Za bardzo mi zależało. Wiedziałam, że mnie znajdziesz drugi raz.

Historia niczym baja wyssana z palca, tak pękna, ze aż żałosna.

Wyrok -in aeternum- tak myslałam...

i myślenie mnie zmyliło.

Rak z przerzutami, "biali" skazali cie na śmierć. Dlaczego nic nie powiedziałeś?

Czcze pytania w sam raz na noc w kawiarni. ( zmieniłam rytuał chodzenia) Prawie doskonale.

Na dnie porcelanowej filiżanki szukałam śmierci palcem brodząc po jej krawędzi...

Dopuki pewien jegomość wcale mi nie- znajomy pojawił się nade mną.

Gdyby nie kaptur na głowie, mogłabym zidentyfikowac odważnego.

Pomyślałam - Jak on śmie podchodzić do mnie? - bądź, co bądź czas nauczył mnie egoizmu.

Był blisko, nachylony. Czułam, że coś się stanie, bynajmniej nic pozytywnego.

Zapytał - Czy mogę zrobić ci parę zdjęć?

Nie odpowiedziałam. Wyszłam.

Bezpańska, aż tak.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
!Gochie!




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: It's a kind of magic.
PostWysłany: Czw 19:14, 05 Paź 2006 Powrót do góry

Hmm... pozostało bez komentarza. Moze nie jest tego warte, cóz...
a co powiecie o tym opowiadaniu?


" Nie puszczę Cię, nigdzie sama stąd nie pójdziesz.

Zostaniesz tu, ja będę czekał aż uśniesz... "

*

Dziwny poranek, może to dlatego, że tak rano? a może to ja jeszcze wczorajsza. Chociaż nie. to nie to.
Pójde do lustra, zobacze okropny widok- strach zasadniczo dobrze działał na pobudkę.
Patrzę, nie widze. ( What the f...?!)
Twarz. Szyja. Reka prawa-lewa. Nie ma. Przeźroczysta ja? Nie.
Nie jestem sobą. Jestem obok siebie.

*

Wracam na miejsce przebudzenia.
Jest. Małgorzatka- Juz nie dziecko, jeszcze nie kobieta, siedzi na łóżku z głową spuszczoną ku podłodze.
Wraca do siebie, do przytomności. A może szuka mnie?
Faktycznie, przeciez ja właśnie ją opuściłam. Tak!
Hej! Tu jestem! Widzisz mnie?!
i nic. nie widzi... Głupia...
To dobrze. Popatrzę na siebie obiektywnie, nareszcie z innego miejsca.
Małgorzatka wchodzi do łazienki, boi się spojrzec w lustro.
- No zrób to! Przeciez zawsze to robisz... Idiotka...
Miałam racje.
Przestraszyła się, jak zawsze.
Mineło dużo czasu zanim do oczu wpłynęło mydło, wypłukało pozostałości po tuszu, zanim zrobiła się czysta, NIEprzeźroczysta, jak ja.

*

Godzina 15.00.
Wyszłyśmy z domu. Ubrala się na czarno, ja tez, żeby nie było.
Bluzka z dekoltem dodawała odwagi, badź co bądź prowokacja nigdy nie wychodziła z mody.
Nie wiedziałam gdzie idziemy, ona prowadziła.
Zaiste, byłam pewna, ze znam siebie na wylot, a jednak...
M skręciła w ohydną uliczkę, nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tutaj bywała, tudziez nie pamietam ludzi, do których krzyczała. Istoty o dziwnym wizerunku poczestowały M papierosem...
Od kiedy paliłam??!!
Cóz, to mało istotna sprawa w zaistniałej sytuacji.
Wszyscy stali jak skamieniali, tylko usta zdradzały emocje. Nieliczne wykrzywione w uśmiechu- wśród tych M. Inne poważne, groźne, albo bez wyrazu, zupełnie obojetne.

Strzał. Wszystkie oczy szukały kierunku ucieczki. Czas jakby powoli sie zatrzymywał. Emocje rosły.
Puls wyrazisty, rytmiczny. W jego tempo, ile sił w nogach.
Uliczka była ciemna, w dodatku ciasna, taki gratis od losu. Biegłam tuz za M. Chwilę później byłam tuż obok niej. Biegłysmy razem.
Światła policyjne oświetlały nam twarze, drogi nie widziałam. W zwolnionym tempie zwrócilam głowę ku M.
Nie wierzyłam, moje oczy nigdy wcześniej nie wyrażały tyle strachu, leku i bólu co teraz.
Popatrzyłam niżej, M. krwawiła. Opadała z sił. Upadła.
Kleczałam obok niej. Nie moja wina, a obwiniałam tylko siebie. Przeklinałam, płakałam, zapaliłam...
Połozyłam się na niej, już nie obok.
- zapamietaj, nie zapomne prawie tak jak w filmach... Chociaz Cię nie znam, wiem, że to lubisz:
-Nie puszczę Cię, nigdzie sama stąd nie pójde.
Zostane tu. Poczekam aż usnę...

Zaśpiewałam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)