Forum ART the FACT Strona Główna FAQ Użytkownicy Szukaj Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj Rejestracja
ART the FACT
Głos artystów amatorów i nie tylko...
 Odcinek VII Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
patEFon
przewodnik i doradca



Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 395 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...okolice w sumie... ale czego?
PostWysłany: Nie 11:03, 12 Mar 2006 Powrót do góry

* * *


Chłopiec hotelowy wreszcie zamknął za sobą drzwi. Poczekałem chwilę i je otworzyłem: na korytarzu nie było nikogo widać. Zamknąłem drzwi i przekręciłem klucz w zamku. Podszedłem do łóżka, usiadłem na nim i ukryłem twarz w dłoniach. Byłem taki zmęczony. To już 4 dzień tego wszystkiego. Moja psychika, mówiąc rzeczowo, „wysiadała”. Wciąż pojawiało się więcej zagadek; gdy znajdywałem odpowiedź na jedno pytanie, na jego miejscu pojawiały się nowe. Jednego byłem pewien – August Frik przestał istnieć. Jego historia skończyła się 18 czerwca. 3 lipca natomiast narodził się Wiktor Fiber. Nawet nie wiedziałem kim jestem: jakiego znają mnie ludzie? Czy w ogóle mnie znają? Czy może moja „nowa” historia rozpoczęła się parę dni temu? Dlaczego to spotyka właśnie mnie? W czym jestem aż tak wielki, lub aż taki mały, by to właśnie moim losem bawiły się Mojry. Same pytania. Pękała mi od nich głowa. Są dwa najgorsze stany dla człowieczej duszy: bezsilność i oczekiwanie. Tak się teraz czułem: zupełnie bezsilny wobec tego wszystkiego, co się ze mną działo. Mogłem tylko czekać. Czekać? Ale na co: na odpowiedź, na kolejną zagadkę, a może na śmierć... Straszne jest kiedy czeka się na jakieś wydarzenie, na osobę lub, co gorsze, właśnie na śmierć. Wiesz, że ta chwila nastąpi, że to tylko kwestia czasu, ale nie wiesz kiedy. Czas biegnie wtedy jednocześnie za szybko i za wolno. Każda minuta jest jak dzień, a dzień jak miesiąc. To prawdziwa męka dla duszy. Ja też czekałem, a najgorsze było to, że nie wiedziałem na co. Miałem tylko coraz większe pragnienie spokoju; choćby w nicości pustki.
Musiałem się wziąć w garść. Nie mogłem się poddawać, muszę walczyć. Przecież do tego jesteśmy stworzeni: by walczyć. Ze światem, z życiem, ze samym sobą. Życie jest walką – ciągłymi potyczkami z losem. A my istniejemy po to, by je wygrywać. I to jest jedna z tajemnic życia. Gdyby wszystko było łatwe i przyjemne to życie straciło by swoje piękno, sens i co najważniejsze, wartość. Dlatego nie ma ludzi doskonałych, nie możliwe jest skonstruowanie perpetuum mobile, dlatego nie realna jest całkowita sprawiedliwość, powszechne dobro. Taka jest natura tego świata, tego życia. Ucieczka ani rezygnacja nie jest wyjściem. Lecz z drugiej strony zaskakujące jest to, na jakie próby jesteśmy czasem wystawiani: skala tych problemów czasem po prostu nas przerasta. Ale jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że jak bardzo nie uważalibyśmy swego położenia za rozpaczliwe, to zawsze udaje nam się znaleźć jakieś wyjście. Drzemie w nas wielka siła: trzeba ją tylko znaleźć i obudzić. Tak niewielu z nas to widzi...
Dlatego musiałem wziąć się w garść. Czas rozwiązać kolejną zagadkę. Sięgnąłem do kieszeni po kopertę… i w tej samej chwili zmroziło mnie – pusto. Włożyłem rękę do drugiej – też nic w niej nie było. Wstałem i zacząłem panicznie przeglądać wszystkie zakamarki mojego płaszcza. Przecież nie mogła zniknąć. Była dla mnie okropnie ważna. Zdjąłem płaszcz i potrząsając nim wyrzucałem wszystko z kieszeni. Wreszcie wypadła, ale wraz z nią wypadł telefon komórkowy. Nie miałem ze sobą telefonu. Może ktoś mi go podrzucił? Ale kiedy? Może w samolocie albo na lotnisku? Kolejna dziwna sprawa. Odłożyłem telefon na łóżko i sięgnąłem po kopertę. Obejrzałem ją dokładnie: nie znajdowało się na niej nic z wyjątkiem tych dwóch imion na awersie. Otworzyłem ją. Wewnątrz znalazłem dwie rzeczy: małą kartkę papieru i gołębie pióro. Na kartce znalazłem jedno zdanie: „Los musi odnieść nad nami zwycięstwo, jeśli my sami nie wywalczymy całkowitego zwycięstwa nad nim”. Dziwne. Przyjrzałem się pióru. Było to typowe najnormalniejsze szare gołębie pióro, bez żadnych nacięć czy innych znaków. Zgłupiałem. W jaki sposób te dwie rzeczy łączyły się ze sobą? Jaki związek miały z tym imiona na kopercie? A może była to jakaś zaszyfrowana wiadomość dla mnie? Ale co chciano mi przekazać poprzez gołębie pióro i jakąś dziwną sentencję? Nie miałem zielonego pojęcia co o tym myśleć.
Schowałem kartkę do koperty i wziąłem jeszcze raz do ręki pióro. W tej samej chwili zadzwonił telefon. Aż podskoczyłem z zaskoczenia. Spojrzałem na wyświetlacz. Dzwoniła… Marta. Wiedziałem, gdzie widziałem to imię, ale gdy spojrzałem na kopertę, aż mnie zgięło: z awersu zniknęło jedno imię. Zostało tylko – Marta. Jeszcze chwilę temu były tam dwa: „Ania – Marta”. Przetarłem oczy ze zdumienia, tak jak robi to małe dziecko. Tak się też teraz czułem. Nic się nie zmieniło. Niestety to nie były omamy. Dalej widziałem tylko jedno imię. Telefon dźwięczał jak opętany. Chyba traciłem zmysły. Zrobiło mi się gorąco. Drżącą ręką chwyciłem aparat. Odebrałem i powoli przyłożyłem telefon do ucha.
– Słucham?
– Do zobaczenia w następnym życiu, gdy każda chwila będzie światłem. – powiedział ciepły kobiecy głos.
– Słucham? Nie rozumiem o co chodzi. Kim pani jest i co ma pani wspólnego ze mną? – spytałem. Zachowałem jeszcze resztki rozsądku, ale czułem, że nie na długo mi ona wystarczy. Zaczęło mnie to wszystko przerażać. Mój umysł powoli wypełniał strach.
– Otwórz oczy Auguście.
Zdębiałem.
– Auguście? Więc pani wie k...
Nie skończyłem. Błysk. Ale inny niż tamte. Wypełnił mnie ciepłem i spokojem. Nic nie zawirowało, nie uciekła mi ziemi spod nóg. Poczułem mrowienie w całym ciele, nawet w końcówkach włosów. Wypełniło mnie uczucie niebytu. Poczułem się jakbym lewitował. Ulga i ukojenie wypełniły mnie do końca. Czułem jak wylewają się ze mnie, jak z pełnego naczynia. Nareszcie. Miałem monstrualne poczucie spokoju. Tak wielkie, że nie sposób go opisać. W naszej mowie nie ma nawet takich słów. Oto nadeszło tak długo oczekiwane wytchnienie...
Lecz, niestety, nie trwało to długo…
– Otwórz oczy Auguście…
Poczułem ziemię pod stopami. Otworzyłem oczy…


* * *


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)