ART the FACT

Po wczorajszej krytyce jaka dostalem od tego rzekomo "lepszego" admina... postanowilem umiescic tutaj oto wierszyk ktory ostatnio napisalem... Smile

Acikowi pizło 50

Acikowi pizło fufcik
i z tego ważnego powodu,
banda sie wiynkszo zaprosił
do Michoła i Tekli łogrodu.

Przibyli goście z Krapkowic,
ze wsi i miast i z Mettmannu,
żeby za darmo pomaszkecić
i czas spyńdzić na fulaniu.

A je i o czym pofandzolić,
bo same tu prawie lykorze,
co wiedzom przeca najlepi,
wiela chop co je fufcik,...może.

O piciu rzecz jasna, je ta gotka,
kuknij na waszkorb z gyszynkami,
żodnej tam Viagry nie ufilujesz,
sztyjc yno flaszki z procyntami.

Pozor, a tera bydzie laudacjo!

Acik był szprytny już za bajtla
roz, jak przeziymbił sie migdoły,
mama kozała mu w łóżku leżeć,
a on bez łokno pitnoł do szkoły.

Potym dorastać zaczon karlus
i w końcu prziszła na niego pora,
że naroz fusbal przestoł kopać
i zaczon sie bawić w dochtora.

Te hobby zostało mu do dzisiej
i choć jak kożdy lykorz narzyko,
familok sie kupił i lauba postawił
co szklanym je dachym pokryto.

Acik zawziynty je w zawodzie,
zawsze na niygo mogesz liczyć
i choć byś sie bronił, to cie bydzie,
tak długo lyczył, aż cie wylyczy.

Zakończyć przidzie mi morałym
z bojki o łoszkliwej taśce,
co sie w łabyńdzia zamiyniyła.....
a potym żyła jak krepel w maśle.

I tako podobno metamorfoza
wszystkie chopy przeżywajom,
kiedy to po piyńćdziesiątce
szwungu i ochoty nabiyrajom.

Wypijmy wiync za Jubilata,
niech słowo ciałym sie stanie,
niech Go łabondek nie zawiedzie,
czego mu życzą panowie i panie.

Dla tych co nie umiec gwara... to pod spodem slownik jest Smile

Acik - Andrzej
bajtel - dziecko
bawić sie w dochtora - ulubiona zabawa dzieci i młodzieży Smile

chop - mężczyzna
gyszynk - prezent
familok - dom wielorodzinny
fufcik - pięćdziesiąt
fulać - opowiadać bzdury
fusbal - piłka nożna
gotka - mowa
je - jest
karlus - młodzieniec
Krapkowice - miasto w Polsce
krepel - pączek
kuknij - popatrz
lauba - altana, ganek
lykorze - lekarze
łabyńdź - łabądź
łabondek - mały łabądź
łoszkliwo taśka - brzydkie kaczątko
Mettmann - miasto w Niemczech
mogesz - możesz
na niygo - na niego
naroz - nagle
nie ufilujesz - nie zobaczysz
pitnoł - uciekł
pizło - stuknęło, uderzyło
pofandzolić - mówić od rzeczy
pomaszkecić - jeść coć dobrego
pozor - uwaga
przeca - przecież
przeziymbił sie migdoły - przeziębił sobie migdały
szprytny - sprytny, rozgarnięty
sztyjc yno - tu ciągle tylko
szwung - tu rozpęd, aktywność
tera - teraz
Viagra - środek usztywniający:-)
waszkorb - kosz na pranie
wiela - ile
zaczon - zaczął
żodnej - żadnej

'I jak tu zrozumieć mężczyzn (?) do jasnej cholery! ' - o, o... to zdanie mi sie podoba Wink

ale wiersz "Rozważania Matematyczki "- no co będe gadać- bywały lepsze. Very Happy

co wcale nie oznacza, ze jest zły- po prostu inne Twoje bardziej mi się podobają.

(miało byc szczerze...)

Dziekuje za szczerosc Smile

wlasnie o to mi chodzilo Smile

No ja proponuje tak dalej Smile

Cicha ciemność

Kiedy już zgasną wszystkie światła
i kurtyna na scenie życia opadnie,
kiedy ucichną wszystkie dźwięki
i cicha ciemność mnie owładnie,

wtedy wiem, choć nie chcę wiedzieć,
że koniec to przedstawienia
i żadnych bisów już nie będzie,
zostaną tu tylko wspomnienia.

Pozostaną łzy żalu i smutek,
gorycz i niemoc zrozumienia,
że jesteśmy tu z krótką wizytą,
poddani prawom istnienia.

Kim jesteś ty czarna kochanko,
co cichą ciemność roznosisz?
tak bardzo chcę tu jeszcze zostać,
lecz ty się nie dasz uprosić.

Jesteś jak konsekwentna matka,
co późną godziną zatroskana,
przerywa najlepszą zabawę,
zmuszając dziecko do spania.

Jesteś jak czuła kochanka,
co uniesieniami zmęczonego,
pieszcząc i tuląc w ramionach,
zabiera w sen ukochanego.

Kiedy nastąpi już cicha ciemność,
nie powiem Wam do widzenia,
skończyła sie rola w teatrze życia,
reszta to tylko wspomnienia.

Oj widze ze cos ostatnie wierszyki przeszly bez echa... :/ No to sporobuje jeszcze raz Very Happy

Fantazje erotyczne

W wyobraźni jestem wiatrem,
co bawi się Twymi włosami,
co delikatnie łaskocze uszy
tajemniczymi szeptami.

W wyobraźni jestem zapachem,
co zmysły drażni przyjemnie,
co goni oddech, napina skórę
i marzyć każe potajemnie.

W wyobraźni jestem wodą,
co z Twego prysznica tryska,
piersi jak płatki kwiatów zrasza
i w intymności ciała się wciska.

W wyobraźni jestem snem,
co fantazję spuszcza z łańcucha,
co nie ma wstydu i żenady
i nie wie co grzech, co skrucha.

W wyobraźni jestem czarodziejem,
co wszystko zamienia w czułości.
"Kwiaty, to także zwykłe listki,
co oszalały z miłości".

Noo i that's it! - bardzo mi sie podobają Twoje dwa ostatnie wiersze, a szczególnie 'cicha ciemnosc'- ostatnia zwrotka. Smile

takie wiersze mogłabym czytać godzinami... mm...

Pozdrawiam. Smile

he he

i jak tu dla takiej publicznosci nie tworzyc nowych wierszy Very Happy

az pomysly same przychodza Razz

Pod cieplymi slowami Gosi Smile

Za co bardzo dziekuje Smile

i pod wplywem dzisiejszej troche kaprysnej pogody powstalo takie cudo... Smile

Żegluga

Słoneczko moje o poranku
Uśmiechu mój prześliczny
Witam Cię z dniem ma kochanko
Czuję Twój czar magiczny

Jesteś wiatrem w mych żaglach
Świeżą bryzą na twarzy
Melodią graną na wantach
Zatoką, co chroni od burzy

Żegluj więc ze mną me szczęście
Nimfo Ty moja kochana
Czuję w mej koi Twe serce
Zamykam Cię dłońmi do rana

A gdy wstaję po sennej nocy
By wciągnąć na maszt me żagle
Pieścisz uśmiechem me oczy
I mówisz, witam cię skarbie

I tak płyniemy szczęśliwi
Falując nieustannie
Choć morzem rozdzieleni
Jak dwie morskie latarnie

Pieśćmy się światłem tej miłości
Dopóki nam nie zagaśnie
Skąpani falami namiętności
Żeglarze marzący we śnie

A to prosze traktowac z przymruzeniem oka, taka moja niewinna zabawa Razz

Zbiór myśli kudłatych

***

Tolerancyjny mój czytelniku,
super że wpadłeś, witaj!
ale jeżeli nie lubisz świntuszyć,
to lepiej tego nie czytaj!

***

Rzucił ją , ale na posłanie
i skonsumował na śniadanie.

***

Tak się rozgorączkował,
że zamiast wianka,
majtki staranował.

***

Nie ważne, kto ma ile,
zawsze wystarczy tyle,
pytanie tylko, za ile?

***

Chciało dziewczę zrobić loda,
ale nie wiedziało,
że lód nie jest do gryzienia,
bo będzie bolało.

***

Obiecywał wspaniałości,
skończyło się na litości.

***

Dzwoń do mnie jeszcze,
komórką się pieszczę.

***

Żonce daje kwiatuszki,
kochance całuje nóżki.

***

Dla mężulka ból głowy,
dla kochanka string nowy.

***

Wzdychała do Adonisa
a wyszła za penisa.

***

Najpierw zaloty,
potem pieszczoty,
na koniec wymioty.

***

prawie jak zbior przyslow ludowych tylko uspolczesnionych brawo choc w najlepszym razie to mozna to fraszkami nazwac...

Vincent ja nie wnikam jak ten typ tworczosci mozna nazwac ja staram sie nie dopasowywac do jakichs tam schematow, pisze to co mi w duszy gra Razz

Wczoraj bedąc na wystawie Inter Moto 2006 i sluchajac wypowiedzi pewnego chlopka... doszedlem do wniosku ze trzeba umiescic tutaj to male co nie co Smile

Zakręt

Jest rzeczą powszechnie znaną
i znajdziesz to we wszystkich językach,
że jak zabraknie przy mówieniu słowa,
to trzeba używać "przerywnika".

Niemcy, na przykład, "nicht wahr" mawiają,
Anglicy z flegmą, długo "well" - rolują,
Francuzi - "mais" , Turcy - "degilmi",
A Włosi - "si-si, allora, o-no" - intonują.

I mógłbym wymieniać tak bez końca,
zagranicznymi słówkami rzucając.
A Polacy? "Polacy nie gęsi, bo swój język
i swoje własne przerywniki mają".

Na pierwszym miejscu listy przebojów
naszych rodzimych przerywników,
znajduje się "kurwa", co oznacza zakręt
i z łacińskiego pochodzi antyku.

Słowo to tym jest dla wielu Polaków,
chociaż niejeden ze wstydu się spali,
czym Pele będzie zawsze dla Brazylii
a Michał Schumacher dla Ferrari.

Czy w pracy, czy na ulicy, czy w szkole,
na pogotowiu, na wczasach i w klinikach,
zaczyna się rano i nie kończy wieczorem,
powszechne "męczenie" tego przerywnika.

Czasami wchodzę na "PalTalk"-a,
by "poczatować" móc z rodakami,
a tam co drugi, a nawet, co druga,
rzuca soczyście przerywnikami.

Oj siostry Polki (!) i bracia Polacy!
skąd się przerywnik ten wziął "zaklęty"?
odpowiedź zabrzmi, że pewnie z życia,
co w "kurwy" jest bogate, czyli w zakręty.

Nie mogę

Nie mogę wręczyć Ci kwiatów,
przesłać mogę tylko słowa,
gestów przekazać Ci nie mogę,
tylko słowami je malować.

Nie mogę Ci też zanucić
Twej ulubionej piosenki,
tylko zamienić mogę nutki
na parę strofek maleńkich.

Nie mogę Cię ująć w ramiona
i tulić bez zapomnienia,
nie mogę Ci szeptać do uszka
tego, co w rymy zamieniam.

Nie mogę dać Ci szcześcia,
bo jestem tylko narratorem,
lustrem Twych skrytych marzeń,
Twym czułym adoratorem.

Bursztynowa Dama

Przyszłaś do mnie w tej długiej
Bursztynem tkanej sukience
Jak kwiat ubrany w uśmiech
Z namalowanym rumieńcem

Przyszłaś cichutko i lekko
Nie chcąc by Cię zauważyć
Bursztynowa panienko
Z bursztynowych marzeń

Przyszłaś w bursztynowych włosach
Aż do ramion z bursztynu
Jak słońce kąpiące się w rosach
Zdobiących bukiet jaśminu

Przyszłaś nie wiedząc o tym,
Że może się to zdarzyć
O czym tak ciągle piszę
I nie przestaję marzyć

Przyszłaś, więc zostań ździebko
W pliku mych dziennych zdarzeń
Bursztynowa panienko
Z bursztynowych marzeń

No. "nie mogę' - ładne...